Otwarcie szkoły handlowej w Proszowicach

Otwarcie szkoły handlowej w Proszowicach

Proszowice, 17 września

Miasteczko tutejsze, o 28 kilometrów oddalone od Krakowa, niegdyś zamożny gród królewski, w latach zaś niewoli podupadłe do rzędu drobnych mieścin Królestwa, zaczyna w okresie odrodzenia wolnej ojczyzny dźwigać się ze swego upadku i podejmuje usiłowania do powolnego odzyskania swojego stanowiska, jako stolica wsławionej bogactwem i pomyślnością ziemi proszowskiej. Ważnym na tem polu krokiem i zwrotnym punktem w dotychczasowej gospodarce miasta będzie dzień dzisiejszy, w którym Proszowice doczekały się pięknej uroczystości otwarcia stworzonej zabiegami tutejszej Rady miejskiej szkoły handlowej.

Powołanie jej do życia jest zasługą energicznego burmistrza tutejszego, p. Łakomskiego, który od dłuższego czasu zabiegał, aby przy czynnej pomocy miasta powiodło się gronu ludzi dobrej woli doprowadzić do skutku powołanie do życia uczelni, która obok istniejącej tu siedmioklasowej szkoły powszechnej, podejmie pracę oświatową i wykształci pewien zastęp młodzieży płci obojga dla zawodu handlowego. Nauka w szkole trwać będzie trzy lata i łączyć będzie program niższego gimnazjum z przedmiotami szkoły handlowej, jak geografia handlowa, towaroznastwo, główne zasady ekonomii , prawodastwo, wreszcie naukę stenografii i pisania na maszynach. Dla przygotowania materiału uczniowskiego dla szkoły otwarto kurs przygotowawczy, a nadto kurs osobny dla dorosłych.

Na czele szkoły stoi dyrektor Tadeusz Nowak z Krakowa, a grono nauczycielskie tworzą pp.: Alfred Słowik, Franciszek Stoklas, Kornel Dawidowicz, Klaudja Korolowa, oraz ks. Stefan Cichoń.

Szkoła, której nadano miano szkoły handlowej imienia Bartosza Głowackiego, mieści się na razie w budynku miejskim po ochronce, w niedalekiej zaś przyszłości doczeka się własnego budynku, jaki dla niej miasto przy pomocy czynników autonomicznych ma zamiar zbudować. O potrzebie szkoły świadczy fakt, że mimo spóźnionej pory wpisów – gdyż koncesja z ministerstwa nadeszła dopiero 26 sierpnia – do szkoły zapisało się 95 uczniów. 

Otwarcie szkoły odbyło się w sobotę, 17 b.m, przy licznym udziale miejscowego i okolicznego obywatelstwa, zaproszonych gości, oraz przedstawicieli prasy z Krakowa. Z ramienia władz przybył starosta z Miechowa, p. Jan Wasiak.

Po uroczystym nabożeństwie, odprawionym w miejscowym kościele przez dziekana ks. Mieszkowskiego, udali się uczestnicy obchodu do budynku szkolnego. Po poświęceniu przemówił do zgromadzonych gości, oraz młodzieży w słowach wzruszających ks. dziekan Mieszkowski, witając nową placówkę, jako zbożne dzieło oświatowe, powołane do niesienia wiedzy zawodowej w szersze sfery ludu i mieszczaństwa okolicznego. Starosta Wasiak w serdecznych słowach zapewniał uczestników i miejscowe czynniki o poparciu, jakiego rząd chwalebnej inicjatywie miasta Proszowic nie poskąpi. Przemawiali wreszcie imieniem miejscowego obywatelstwa: znana działaczka oświatowa p. Skórczyńska, dr Szczucki, a wreszcie dyrektor szkoły, p. Nowak, wyjaśniając cele, zadania i program szkoły. 

Po uroczystym akcie udali się zebrani do przybranego zielenią gmachu magistratu, gdzie Rada miasta podjęła gości bankietem. Podczas obiadu wygłoszono szereg przemówień i składano dyrekcji szkoły i jej pracownikom najlepsze życzenia. 

Nie byłby zupełnym opis tego proszowickiego święta, które na długo zapisze się w pamięci uczestników, gdyby nie zapisać na tem miejscu jednego z najważniejszych dezyderatów, które tamują prawidłowy rozwój miasta. Jest nim brak połączenia kolejowego z Krakowem i Miechowem.

Rzeczą jest doprawdy do pojęcia trudną, że miasteczko tego znaczenia, ośrodek najżyźniejszego szmata ziemi krakowskiej, z powodu braku komunikacji, niemal odcięte jest od świata. Jedynymi drogami, łączącymi Proszowice są dwa marne, uboczne gościńce, jak najgorzej utrzymane – w porze jesiennej niemożliwe do przebycia. Marzeniem miasta, powiatu i okolicy jest uzyskanie przedłużenia kolejowego od stacji Kocmyrzów do Proszowic. Chodzi tu o przestrzeń zaledwo 15 kilometrów. Rząd rosyjski odmawiał budowy tej odnogi ze względów strategicznych, ale dziś, w wolnej Polsce, trudno usprawiedliwić obojętność zarówno ministerstwa kolejowego, jak i krakowskiej dyrekcji kolei, że sprawę tak żywotną zarówno dla Krakowa, jak i dla powiatu miechowskiego, po macoszemu traktuje. Budowa tej linii kolejowej jest jedną z najpilniejszych potrzeb kraju – otworzy bowiem nową, skróconą drogę do Warszawy, a stanie się błogosławieństwem dla ludności Krakowa, dla Proszowic i powiatu, który zasypał może Kraków produktami rolnymi.

 

Opracował: Adam Psica (przedruk artykułu)