
Jak podawał „Kuryer Codzienny” nr 123 z 1893 roku, mieszkańcy powiatów miechowskiego i pińczowskiego, związani z produkcją cukrowniczą, postanowili rozpocząć budowę kolejki wąskotorowej z Charsznicy do Proszowic. Wśród inicjatorów wymieniono Stanisława Postawkę, pułkownika powstania styczniowego, Juliana Tołłoczko, prezesa spółki akcyjnej, do której należała cukrownia w Szreniawie, oraz prezesa Związku Cukrowni Królestwa Polskiego. Zaangażowani byli również Bogusław Kleszczyński, właściciel dóbr Skrzeszowice, Karol Tański, właściciel dóbr Chmielnik, Izydor Franciszek Bocheński, właściciel dóbr Czuszów i Nadzów, oraz Ludwik hr. Morstin, właściciel dóbr Pieczonogi, Święcice, Piekary i Pławocice. Stan kolejnictwa w królestwie polskim pozostawał daleko w tyle w stosunku do Galicji czy zaboru pruskiego. Sprawę znaczącą utrudniały przepisy wojskowe, które zabraniały budowania obiektów strategicznych oraz infrastruktury mogącej wesprzeć wojska inwazyjne. Już sama budowa cukrowni na naszym terenie, według pogłosek miała odbyć się po wysokiej łapówce wręczonej władzom rosyjskim. O powadze planów świadczył także udział inżyniera kolejnictwa Henryka Hussa, twórcy Kolei Wilanowskiej w Warszawie oraz budowniczego takich Kolei jak Iwanogrodzko-Dąbrowskiej, Warszawsko-Terespolskiej i Wilno-Równe. Jako główny projektant przedsięwzięcia zaplanował trasę od Charsznicy (Chorzenicy), przez Miechów, Działoszyce, Skalbmierz, Kazimierzę Wielką, aż do Proszowic, czyli cukrowni w Szreniawie. Warto zaznaczyć, że w tamtym czasie przez Charsznicę przebiegała Kolej Iwanogrodzko-Dąbrowska – jedna z najważniejszych linii kolejowych w Królestwie Polskim. Utworzenie nowego połączenia umożliwiłoby łatwe skomunikowanie regionu z resztą kraju.
Taka inwestycja mogła znacząco ożywić miejscowości znajdujące się na trasie kolejki, stwarzając nowe perspektywy dla mieszkańców. Ruch pasażerski sprzyjałby napływowi nowych osadników i pracowników, natomiast rozwój transportu towarowego ułatwiłby eksport lokalnych produktów, eliminując dotychczasowe ograniczenia wynikające z transportu konnego. Kolejka znacząco zwiększyłaby również potencjał cukrowni, umożliwiając m.in. dostarczanie węgla do opalania kotłów parowych oraz wprowadzanie nowoczesnych rozwiązań technologicznych. Szacowano, że linia kolejowa miała mieć 65 wiorst, czyli około 69 km. Co ciekawe, jej planowany przebieg niemal pokrywał się z trasą linii kolejowej Kocmyrzów–Charsznica, wybudowanej w latach 20. XX wieku. Można więc przypuszczać, że projekt z 1893 roku nie został zrealizowany przez swoich pomysłodawców, ale nie poszedł na marne.

Być może przyczyną fiaska były finanse. Pod koniec XIX wieku nastąpił tzw. kryzys agrarny, który doprowadził wielu właścicieli ziemskich do zadłużenia, by utrzymać produkcję rolną. Jak podawał autor artykułu, koszt budowy jednej wiorsty torowiska wynosił 10 tys. rubli. Całkowity koszt przedsięwzięcia, uwzględniając zakup taboru kolejowego, budowę stacji, bocznic i infrastruktury serwisowej, przekroczyłby milion rubli. Dla porównania, wartość całej cukrowni Łubna w Kazimierzy Wielkiej wynosiła 100 tys. rubli, a budowa cukrowni w Szreniawie pochłonęła 315 tys. rubli. Możliwe więc, że to właśnie względy finansowe uniemożliwiły realizację projektu. Jak bardzo budowa takiego połączenia wpłynęłaby na rozwój naszej okolicy? Dziś już się nie dowiemy, jednak może przypuszczać, że była to dla nas olbrzymia szansa.
Opracował: Wojciech Pasek
zródła :
https://www.24ikp.pl/
https://ompio.pl/
https://www.sejm-wielki.pl/
https://bibliotekanauki.pl/