Zapomniany 6 września – Potyczka pod Przesławicami (1939)

Stoczona pod Proszowicami w dniu 7 września 1939 r. bitwa żołnierzy 55. Dywizji Piechoty z hitlerowskim najeźdźcą jest dosyć dobrze znana lokalnej społeczności Proszowic i okolicy, ponieważ od wielu lat obchodzone są regularnie jej rocznice. Mało kto jednak wie, że dzień wcześniej, czyli 6 września, w nieodległych Przesławicach rozegrała się również inna bitwa, która prawdopodobnie trwała nawet dłużej niż ta proszowska i którą można uznać za sukces polskich oddziałów, ponieważ w jej wyniku natarcie niemieckich jednostek zostało odrzucone przy bardzo niewielkich stratach własnych.

Canon de 75 mle 1897 – francuska armata polowa kalibru 75 mm, będąca wyposażeniem 65. Pułku Artylerii Lekkiej

W Przesławicach i Koniuszy pierwsze oddziały cofającej się 55. Dywizji Piechoty Armii “Kraków” pojawiły się 6 września. Wczesnym rankiem do Koniuszy dotarł wraz ze sztabem dowódca 201. pułku piechoty podpułkownik Władysław Adamczyk. Jego kwatera mieściła się w koniuskiej plebanii. Wkrótce po dowództwie we wsi zameldował się II dywizjon 65. pułku artylerii lekkiej dowodzony przez majora Franciszka Talarczyka. Rozkazy z dowództwa dywizji, które znajdowało się w Posądzy, nakazywały zająć 201. pułkowi piechoty stanowiska ogniowe na linii rzeki Szreniawa, w oparciu o wsie Piotrkowice Małe i Przesławice. Należało zorganizować mocną obronę przeciwpancerną, ponieważ dowództwo spodziewało się silnego ataku niemieckich jednostek pancernych od strony północnej, próby sforsowania Szreniawy i wdarcia się w głąb terenu zajmowanego przez cofające się oddziały Armii “Kraków”.

Baterie artylerii majora Talarczyka wędrowały w kierunku Koniuszy od strony Słomnik. Ponieważ poruszały się szosą, znalazły się we wsi szybciej niż pozostałe pododdziały 201. pułku, bo już o poranku. Dowódca pułku nakazał im zająć pozycje u wschodniego wlotu do wsi Koniusza i skierować ogień swych dział na możliwe przeprawy na rzece Szreniawa, która z powodu panującej suszy, nie stanowiła zbyt wymagającej przeszkody dla nieprzyjaciela. Pozostałe jednostki pułku w sile 3 batalionów, maszerowały

Niemieckie czołgi na Rynku w Proszowicach (07.IX.1939) – prawdopodobnie pojazdy tego typu brały udział w starciu w Przesławicach (zdjęcie poglądowe)

bocznymi, polnymi drogami od strony Łuczyc i Woli Luborzyckiej. Żołnierze wymęczeni całonocnym marszem i wcześniejszymi walkami, w okolice Koniuszy dotarli około południa. I batalion zajął pozycje w oparciu o wieś Przesławice i wzgórze 284, starając się zamknąć możliwość przeprawy przez Szreniawę. II batalion zajął Piotrkowice Małe i sąsiadujące ze wsią wzgórze. III batalion, najbardziej spóźniony, został pozostawiony w odwodzie i zajął lasek na północ od Koniuszy. Jeszcze w trakcie obsadzania pozycji przez poszczególne jednostki, Niemcy otworzyli ogień artyleryjski w kierunku Koniuszy. Wkrótce potem od strony Chorążyc i Gniazdowic pojawiły się niemieckie czołgi. Napotkawszy zmasowany ogień z polskich stanowisk obronnych, wycofały się jednak między zabudowania wsi. Jeszcze kilka razy czołgi próbowały ruszyć w kierunku rzeki, jednak za każdym razem kładł się przed nimi ogień artyleryjski, który zmuszał je do wycofania. Niemcom nie udało się zaskoczyć polskich oddziałów i stracili cały rozpęd. Również nieprzyjacielska piechota zmotoryzowana kilkukrotnie próbowała sforsować Szreniawę, ale za każdym razem napotykała zmasowany ogień polskich ckmów wspierany ogniem artyleryjskim, zmuszający ich do wycofania się na północ, poza zasięg pocisków. W końcu, po którejś z kolei próbie, Niemcy dali za wygraną i zaniechali kolejnych. Cały czas, aż do wieczora, działała za to niemiecka artyleria, która obrała sobie za główny cel lasek na północ od Koniuszy, w którym stacjonował znajdujący się w odwodzie III batalion. Z nastaniem zmierzchu wszelkie walki ustały.

Poglądowa mapa sytuacyjna (UWAGA! – mapa powstała wyłącznie na podstawie opisu i przypuszczalnego rozmieszczenia jednostek. W przypadku znalezienia właściwego materiału źródłowego zostanie ona zaktualizowana)

 

 

Kilkugodzinny pojedynek z dnia 6 września 1939 r. stoczony przez 201. pułku piechoty z oddziałami niemieckimi nie przyniósł większych strat po obu stronach – wiemy, że i Polacy, i Niemcy stracili po jednym żołnierzu. Poległy Polak to szeregowy Eryk Moryc z Katowic, polski żołnierz pochodzenia żydowskiego. Po bitwie został pochowany tuż przy krzyżu znajdującym się obok drogi Proszowice – Słomniki, gdzie najprawdopodobniej spoczywa do dzisiaj. Niemieckim poległym jest gefreiter Horst Becherer (ur. 11 marca 1916 r. w Mühlhausen). Pochowano go w nieznanym miejscu w Piotrkowicach Małych i tam spoczywa do dzisiaj.

Arkusz ewidencyjny mogił (1948)

 

Po zakończonej bitwie kuchnie polowe wydały żołnierzom obiad, a ppłk Adamczyk udał się do Posądzy, do sztabu dywizji, gdzie otrzymał rozkazy dla swojego oddziału na najbliższą dobę. Jego pułk miał pomaszerować nocą w straży tylnej 55. Dywizji Piechoty drogą na Przesławice – Rzędowice – Klimontów – Kazimierzę Wielką. Tą ostatnią miejscowość miał osiągnąć przed świtem.

PPłk Władysław Adamczyk

Jeszcze przed wymarszem miało miejsce zdarzenie, które zaważyło na dalszych losach kilkunastu żołnierzy 201. pułku piechoty. Dowódca pułku, na prośbę sztabu dywizji, wysłał część swojej mocno już przetrzebionej kompani kolarzy w liczbie 15 żołnierzy pod dowództwem podoficera, w kierunku na Słomniki i dalej na Miechów. Ich zadaniem było nawiązanie łączności z sąsiednią 22. Dywizją Górską. Niestety oddział, składający się z 15 żołnierzy, w okolicy Słomnik napotkał na czołgi. W nierównej walce zginęło 6 żołnierzy, w tym dowódca, a kolejnych 6 dostało się do niewoli. Tylko 3 powróciło do macierzystego pułku i to dopiero po 5 dniach.

Po zapadnięciu nocy polskie oddziały rozpoczęły marsz wyznaczoną trasą, zmierzając w kierunku Klimontowa…

 

Opracował: Wojciech Nowiński

 

Bibliografia:
Władysław Adamczyk – Przeciw nawale. Wrzesień 1939.