Zbigniew Herbert w Proszowicach

Zbigniew Herbert
Zbigniew Herbert

Niektórym mieszkańcom Proszowic znany jest już fakt, że w czasie II wojny światowej w naszym mieście przez kilka miesięcy mieszkał przyszły poeta Zbigniew Herbert, wraz ze swoją siostrą i rodzicami. Sam Herbert, 20-letni w owym czasie młodzieniec, nie wspominał tego okresu jako zbyt przyjemnego w swoim życiu („…siedzę w Proszowicach, miasteczku ze wszech miar nudnym i brudnym. Takie przynajmniej było pierwsze wrażenie…”). Trudno mu się jednak dziwić, jeśli popatrzy się na przedwojenne zdjęcia miasta, podupadłego i zaniedbanego w okresie zaborów, które dodatkowo zniszczone zostało działaniami wojennym we wrześniu 1939 roku.

Od wielu lat trwały poszukiwania budynku, w którym mogła mieszkać w Proszowicach rodzina Herbertów. Jedną z osób szczególnie zaangażowanych w te poszukiwania, był nieżyjący już profesor proszowickiego liceum, Janusz Liguziński. To właśnie on, na podstawie rozmów ze starszymi mieszkańcami Proszowic, ustalił, że najbardziej prawdopodobnym miejscem będzie jeden z nieistniejących już budynków zlokalizowanych przy Rynku, w miejscu, gdzie obecnie stoi Dom Kultury lub w jego okolicy.

Nieco inne światło na ten fakt rzuciła wydana w 2018 r. biografia Zbigniewa Herberta, autorstwa krakowskiego literaturoznawcy Andrzeja Franaszka. Na podstawie zachowanej korespondencji Zbigniewa Herberta oraz jego dokumentów rodzinnych, ustalił on zupełnie inny adres, pod którym mieszkali Herbertowie, a mianowicie był to budynek oznaczony numerem 13a przy ulicy Krakowskiej. Postanowiłem sprawdzić tą informację i ustalić czy ten budynek jeszcze istnieje. Dzięki kontaktowi z panem Andrzejem Franaszkiem udało mi się pozyskać fotokopie kilku dokumentów z archiwum Zbigniewa Herberta, które mogły okazać się pomocne w poszukiwaniach. Kwerendy w archiwach, rozmowy z mieszkańcami Proszowic, poszukiwania w Internecie, przeglądanie archiwalnych zdjęć dały efekt nieoczekiwany: jak się okazuje rodzina Herbertów w Proszowicach mieszkała… w co najmniej dwóch lokalizacjach.

Fot. 1 Kartka pocztowa z adresem ul. Krakowska 13a (Biblioteka Narodowa, Listy Zbigniewa Herberta do Zdzisława Ruziewicza)
Fot. 1 Kartka pocztowa z adresem ul. Krakowska 13a
(Biblioteka Narodowa, Listy Zbigniewa Herberta do Zdzisława Ruziewicza)

Adres przy ulicy Krakowskiej 13a jest pierwszym, pod którym zakwaterowali się w Proszowicach Herbertowie. Bolesław Herbert, ojciec Zbigniewa, otrzymał pracę w proszowickim Banku Spółdzielczym. Po trwających czas jakiś poszukiwaniach odpowiedniego lokalu w mieście, podczas których mieszkali w Krakowie u swoich krewnych, pod koniec czerwca 1944 r. przenoszą się na stałe do Proszowic. Pierwsza i zarazem ostatnia kartka pocztowa wysłana przez Zbigniewa Herberta z Proszowic do swojego przyjaciela Zbigniewa Ruziewicza, mieszkającego we Lwowie, nosi datę 9.VII.1944 r. (fot. 1) Herbertowie mieszkali wtedy w Proszowicach od ponad dwóch tygodni. Na awersie tej pocztówki Zbigniew Herbert kreśli adres korespondencyjny: Proszowice, ul. Krakowska 13a. Liczy na dalszą, stałą korespondencję z przyjacielem. Plany te jednak krzyżuje wojna: około 15 lipca 1944 r. rozpoczynają się walki o Lwów, zakończone zajęciem dotychczas niemieckiego miasta przez Armię Czerwoną. Na cały rok korespondencja urywa się, ponieważ przyjaciół dzieli front, na którym walczą Sowieci i Niemcy. Nie było możliwości kontaktu nawet już po zdobyciu przez wojska radzieckie i Proszowic, i Krakowa. Dopiero w lipcu 1945 r., mieszkający już wówczas w Krakowie Herbert ponownie nawiązuje korespondencję z przyjacielem. W liście datowanym na 27.VII.1945 r. opisuje między innymi swoje przeżycia związane z czasem, gdy w styczniu 1945 r. front walk zawitał na kilka dni do Proszowic. Spaliła się wtedy kamienica, w której mieszkała rodzina Herbertów, a w niej wszystkie posiadane przez nich rzeczy oraz dokumenty. Samym Herbertom nic się nie stało, a czas walk spędzili w piwnicy kamienicy, w której mieszkali. Budynku przy ul. Krakowskiej 13a nie można było nazwać kamienicą. Było to zwykły parterowy domek, charakterystyczny dla proszowickiej zabudowy tamtego okresu, zlokalizowany w oficynie jednego z budynków stojących bezpośrednio przy Krakowskiej – którego dokładnie, trudno w tej chwili ustalić: stare budynki z oficyn już dawno zniknęły, a te stojące przy ulicy zostały zastąpione przez nowe lub gruntownie przebudowane. Takich budyneczków w oficynach w tej okolicy było kilka. Starsi mieszkańcy Proszowic zapamiętali je jako budynki lokatorskie, ponieważ przeważnie mieszkali w nich ludzie nie posiadający własnego lokum, których stać było tylko na wynajem pokoju czy mieszkania u obcych ludzi.

Fot. 2 Dokument poświadczający, że Herbertowie mieszkali w domu Feliksy Skrzyńskiej (Archiwum Zbigniewa Herberta w Bibliotece Narodowej, Dokumenty rodzinne)
Fot. 2 Dokument poświadczający, że Herbertowie mieszkali w domu Feliksy Skrzyńskiej
(Archiwum Zbigniewa Herberta w Bibliotece Narodowej, Dokumenty rodzinne)

O jakiej więc spalonej kamienicy pisze Zbigniew Herbert? Wyjaśnienie znajdujemy w innym dokumencie pochodzącym z archiwum rodziny Herbertów. Jak wspomniano wcześniej, Herbertowie  utracili w pożarze cały posiadany dobytek, w tym także dokumentację papierową. Taki sam los spotkał archiwum Banku Spółdzielczego, w którym pracował ojciec poety. Bolesław Herbert, szukający w styczniu 1945 r. pracy w Krakowie, zwrócił się do proszowickiego magistratu, o wystawienie zaświadczenia, które potwierdzałoby jego pobyt i pracę w Proszowicach oraz fakt utraty dokumentów. Ówczesny Burmistrz Proszowic, Feliks Ciepielewski, wystawia takie poświadczenie (fot. 2). Znajduje się w nim informacja, że Bolesław Herbert mieszkał w Proszowicach w domu należącym do pani Feliksy Skrzyńskiej. Ta informacja okazała się przełomowa. Udało się ustalić, że Feliksa Skrzyńska była właścicielką kamienicy przy ul. Krakowskiej 9, kamienicy, która stoi do dnia dzisiejszego! Wszystko wskazuje więc na to, że pomiędzy czerwcem 1944 r., a styczniem 1945 r. Herbertowie przeprowadzili się do kamienicy przy Krakowskiej 9. A być może tych przeprowadzek w międzyczasie było więcej? Budynek przy Krakowskiej 9 wprawdzie spłonął w pożarze wywołanym działaniami wojennymi z 1945 r., ponieważ był jednak murowany, został przez właścicielkę przywrócony do stanu używalności i zamieszkiwała ona w nim aż do swojej śmierci w 1960 roku. Potem długie lata pozostawał niezamieszkały – syn pani Skrzyńskiej wyprowadził się do Warszawy, a jej mąż nie powrócił z wojny – by wreszcie w drugiej połowie lat ’80 ubiegłego wieku, zmienić właściciela i odzyskać dawny blask (fot. 3 i 4)..

Fot. 4 Kamienica przy Krakowskiej 9 w 2019 roku (fot. W. Nowiński)
Fot. 4 Kamienica przy Krakowskiej 9 w 2019 roku (fot. W. Nowiński)

 

Fot. 3 Kamienica przy Krakowskiej 9 w 1985 roku (fot. z archiwum Gminnej Ewidencji Zabytków gminy Proszowice)
Fot. 3 Kamienica przy Krakowskiej 9 w 1985 roku (fot. z archiwum Gminnej Ewidencji Zabytków gminy Proszowice)

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Zdjęcie numer 5 zostało wykonane we wrześniu 1939 roku. Czerwona strzałka wskazuje na nim budynek przy ul. Krakowskiej 9, strzałka niebieska kierunek, w którym należałoby szukać budynku przy ul. Krakowskiej 13a – na tym zdjęciu niestety nie zmieścił się on w kadrze.

Fot. 5 Widok centrum Proszowic na zdjęciu z września 1939 r. (fot. ze zbiorów W. Nowińskiego)
Fot. 5 Widok centrum Proszowic na zdjęciu z września 1939 r. (fot. ze zbiorów W. Nowińskiego)

Dzięki przeprowadzonym badaniom, udało się ustalić, w którym budynku z całą pewnością w czasie hitlerowskiej okupacji mieszkał w Proszowicach Zbigniew Herbert. Być może warto byłoby ten fakt uhonorować stosowną tablicą pamiątkową umieszczoną na fasadzie kamienicy przy ul. Krakowskiej 9? To zadanie pozostawiam już jednak w gestii władz miasta…

 

Opracował: Wojciech Nowiński
(13.02.2020)

 

P o s t   S c r i p t u m

Już po opublikowaniu powyższego artykułu udało mi się dotrzeć do nowych informacji i dokumentów dotyczących zarówno pobytu w Proszowicach Zbigniewa Herberta, jak i budynku, w którym w czasie okupacji mieszkał.

Zacznijmy od budynku przy Krakowskiej 9. Wiemy, że jego właścicielką była Feliksa Skrzyńska, ale nieruchomość, jak się okazuje, miała także współwłaścicielkę, którą była siostra Feliksy, Marianna Tomaszkiewicz. Kamienica została wzniesiona w latach 1934-35, co udało się ustalić dzięki fotografii będącej w posiadaniu prawnuczki Feliksy Skrzyńskiej, pani Barbary Skrzyńskiej. Zdjęcie przedstawia stan zaawansowania robót budowlanych w maju 1935 r. i dzięki uprzejmości pani Skrzyńskiej prezentuję je poniżej (fot. 6).

Powojenne losy budynku okazują się być również bogatsze niż pierwotnie udało się ustalić – w latach 1956 – 1970 na piętrze kamienicy mieścił się Sąd Powiatowy w Proszowicach.

Fot. 6 Budynek przy ul. Krakowskiej 9 na zdjęciu wykonanym w maju 1935 r. - budynek jest jeszcze w trakcie budowy.
Fot. 6 Budynek przy ul. Krakowskiej 9 na zdjęciu wykonanym
w maju 1935 r. – budynek jest jeszcze w trakcie budowy.

Bardziej szczegółowo niż opisałem w pierwotnym tekście udało się prześledzić losy potomków Feliksy Skrzyńskiej. Ponieważ opublikowany został na ten temat osobny artykuł opracowany przez Mateusza Serwatowskiego (link do artykułu: https://schronyproszowice.pl/biogram-jerzy-skrzynski) – zapraszam zainteresowanych do jego lektury.

Udało się także poznać trochę bliżej losy samego Zbigniewa Herberta w Proszowicach. Jak się okazuje był on zatrudniony na stanowisku kasjera w Związku Plantatorów Tytoniu (fot. 7). Fakt zatrudnienia oraz to, że mimo młodego wieku był nie do końca sprawny fizycznie (w wypadku na nartach doznał skomplikowanego złamania nogi, które źle zaleczone poskutkowało krótszą kończyną), pozwoliły mu uniknąć udziału w przymusowych robotach przy kopaniu okopów i rowów przeciwpancernych – zajęciach, do których budujący umocnienia linii Stellung A2 Niemcy przymuszali w drugiej połowie 1944 r. wszystkich zdolnych utrzymać w rękach łopatę mieszkańców Proszowic i okolicznych wiosek.

Fot. 7 Zaświadczenie ze Związku Plantatorów Tytoniu w Proszowicach, potwierdzające fakt zatrudnienia go na stanowisku kasjera
Fot. 7 Zaświadczenie ze Związku Plantatorów Tytoniu w Proszowicach,
potwierdzające fakt zatrudnienia go na stanowisku kasjera

Również w Proszowicach Zbigniew Herbert miał zaliczyć „epizod” uczestnictwa w szeregach Armii Krajowej. Bezpośrednim powodem zainteresowania się udziałem w zbrojnym oporze przeciwko niemieckiemu okupantowi, miało być uczestnictwo w wydarzeniach powstania Rzeczpospolitej Partyzanckiej w lipcu 1944 r. Przyszły poeta nie zaangażował się wprawdzie w walkę w którymś z oddziałów partyzanckich, czemu na przeszkodzie stanął zarówno brak przeszkolenia jak i wspomniane wcześniej kalectwo, ale brał udział w działaniach pomocniczych typu rozpoznanie czy łączność. Jak sam wspominał, brał także udział w akcji likwidacji groźnej konfidentki gestapo.

Pobyt w Proszowicach to nie tylko praca i udział w zbrojnym oporze. W tym okresie zaczęły powstawać pierwsze utwory poety, pojawiło się także zainteresowanie kobietami. Był człowiekiem młodym, nieobojętnym na walory kobiecej urody i chociaż pewnie już wcześniej podkochiwał się w swoich koleżankach, to najprawdopodobniej właśnie w Proszowicach poznał pierwsze uroki miłości fizycznej. W liście do przyjaciela Zbigniewa Ruziewicza pisał:

…przebywałem w przemiłej mieścinie Proszowice (kochałem się tam mało platonicznie, ale bardzo realnie, jedno jasne, w kolorze bladej skóry, wspomnienie i wiele ciemnych, ciemnych do obłąkania).

Kim była bohaterka pierwszych realnych stosunków damsko-męskich Zbigniewa Herberta – zapewne tego nie dowiemy się nigdy…